"Zespołowość mnie martwi"

"Większość zawodników jest pod formą i Ci co w miarę funkcjonują są w stanie grać do 50. maksymalnie 55. minuty, potem to wszystko się rozwala."
2 Wrz / 00:09

- Najgorszy scenariusz, jaki mógł się nam zdarzyć. Po pierwszej połowie byłem w miarę zadowolony, bo zespół realizował to co trenowaliśmy w tygodniu, dawał mało czasu przeciwnikowi, rywal nie mógł rozwinąć skrzydeł, często odbieraliśmy piłkę na połowie Wisły. Może nie było zbyt wielu klarownych sytuacji, ale po jednej z takich zdobywamy bramkę i wydawało się, że mecz jest pod kontrolą. Szczególnie, że zawodnik Wisły dostał czerwoną kartnę na początku drugiej połowy. Tutaj mój zespół kompletnie nie wiedział czy bronić wyniku czy atakować i to się nam w efekcie rozjechało całkowicie do końca meczu. Nie mogliśmy znaleźć swojego rytmu, wiele niedokładności, kłopoty w obronie, środek pola, który nie potrafił przejąć inicjatywy, który nie potrafił wyjść po piłkę, rozrzucić drużynę przeciwną, zepchnąć do obrony. Mało było w ogóle zawodników, którzy chcieli wziąć ciężar gry na siebie, w końcu gdzieś im brakło sił, aby każdą akcję rozpoczynać.

- Brakuje w tej chwili na pewno rozłożenia równomiernie akcentów w całym zespolwe, są zawodnicy, którzy w miarę funkcjonują, większość jest pod formą i Ci co w miarę funkcjonują są w stanie grać do 50. maks 55. minuty, potem to wszystko się rozwala. Mówiąc pod formą mam na myśli wszystkie aspekty, które w piłce są ważne: mentalność, technika, taktyka, przygotowanie fizyczne. Tutaj jest wiele pracy przede mną, ta zespołowość mnie martwi, o ile początki meczu wyglądają tak, jakbym chciał, czym dłużej mecz trwa to wszystko jest w bałaganie, chaosie, te nawyki nie są jeszcze utrwalone. To jest może trywialme co powiem, ale potrzeba czasu, aby te nawyki przenieść na mecz przez całe dziewięćdziesiąt minut
- powiedział po meczu z Wisłą Puławy trener Łukasz Surma.



- Na wstępie pogratuluje mojemu zespołowi charakteru, woli walki, że w takich okolicznościach jakie dzisiaj były, bo musieliśmy w mojej ocenie i myślę, że analiza tego nie zmieni, musieliśmy walczyć nie tylko z przeciwnikiem, ale wszystkimi okolicznościami. Najważniejsze, że daliśmy radę i wielkie słowa pochwały. Ten tydzień był dla nas trudny, bo przegraliśmy dwa mecze z rzędu, w których nie byliśmy słabsi, po prostu taki jest sport. Od początku tygodnia budowaliśmy w chłopakach mentalność zwycięzcy. Cieszymy się, bo takie wygrane na trudnym terenie, w takich okolicznościach bardzo budują i chcemy żeby to było solidnym fundamentem - powiedział po meczu trener gości, Michał Piros.
Autor Sebastian Stanek
Fot. Adrian Maraś
Multimedia