Był taki mecz: Sandecja - Resovia

Historia spotkań mistrzowskich pomiędzy „Sandecją” i „Resovią” Rzeszów sięga dwudziestolecia międzywojennego. Oprócz zmagań o punkty, piłkarze obydwu zespołów spotykali się również w zmaganiach o Puchar Polski.
18 Lut / 00:02

Po raz pierwszy obydwie jedenastki spotkały się na zapleczu ekstraklasy w sezonie 1986/1987. Był to debiut „Biało-Czarnych” na centralnym poziomie rozgrywkowym w Polsce. Co ciekawe, w zmaganiach o awans do I ligi (taka nazwę nosiła w tym czasie ekstraklasa) wzięło udział aż trzydzieści dwie drużyny podzielone na dwie grupy. Rzeszowianie i Sądeczanie znaleźli się w drugoligowej grupie numer dwa.

7 września 1986 r. otworzył się nowy rozdział w pojedynkach ligowych pomiędzy obydwiema ekipami. Nic nie mielibyśmy przeciwko żeby poniedziałkowy mecz miał podobny przebieg jak ten sprzed około trzydziestu siedmiu lat. W obecności trzech tysięcy widzów „Sandecja” pokonała w Nowym Sączu rzeszowian 1:0. Gospodarze mogli strzelić więcej goli, jednak tego dnia nie popisali się skutecznością. Do jednej z takich sytuacji doszło w 24 minucie, gdy potężny strzał na bramkę „Resovii” oddał z dwudziestu pięciu metrów Witold Witowski, popularny „Gauczo”, wychowanek „Sandecji” który rozgrał dla niej sto pięćdziesiąt meczów. Piłka uderzyła w słupek, wyszła w pole. Dopadł do niej w polu karnym Kazimierz Pietrzak, jeden z najlepszych napastników w klubie. Kiedy wszyscy widzieli już piłkę w bramce stała się rzecz niebywała. Pietrzak stojąc przed pustą bramką, mając piłkę już na stopie, potknął się i spudłował. Na szczęście w 32 minucie piłka już znalazła drogę do bramki rzeszowian. Strzelcem jedynej bramki w meczu był Pietrzak, który tym razem nie zmarnował okazji i wpakował piłkę do siatki głową po doskonałym dośrodkowaniu legendarnego supersnajpera Czesława Głucha, który w latach 1986-1998 zagrał dla „Sandecji” dwustukrotnie, strzelając przy tym blisko sto bramek.



Strzał z główki Kazimierza Pietrzaka po dośrodkowaniu Czesława Głucha. Głos ZNTK, wrzesień 1986 r.




Radość Kazimierza Pietrzaka po strzeleniu bramki. Źródło: Głos ZNTK, wrzesień, 1986 r.


Dalszy przebieg meczu obfitował w kolejne sytuacje bramkowe, które nie przyniosły kolejnych trafień. Na nieszczęście „Resovii”, ten mecz musieli kończyć w dziesiątkę. Po dwóch żółtych kartkach Kawalec zobaczył czerwony kartonik od sędziego Andrzeja Libicha, jedną z postaci zamieszanej w proceder korupcji w polskiej piłce nożnej.




Pełna relacja z meczu „Sandecja” „Resovia” z 7 września 1986 r. pióra Daniela Weimera. Źródło: Głos ZNTK, wrzesień 1986 r.

Piotr Kazana
kontakt: piotrkazana@op.pl
Autor
Fot.
Multimedia